~Julia
Rano obudził mnie Sms od.... Lucasa? Czemu wszyscy muszą do mnie pisać tak
wcześnie?
6:30 no super. "Hej sory że tak
wcześnie, życzę wam szczęścia żeby wam się układało :)"
odpisałam mu "Hej nic się nie stało:)
dzięki"
W sumie nie miałam nic innego do roboty,
wstałam i poszłam zrobić śniadanie.
Zeszłam na dół do kuchni, w kuchni tata
zostawił pieczywo.
Uwielbiam świeże bułki. Naszykowanie śniadania
zajęło 10 minut. Zjadłam na śniadanie serek wiejski i bułkę z masłem.
Posprzątałam po sobie i naszykowałam dziewczynom karteczkę "Smacznego :)
poszłam biegać Kc."
Wbiegłam szybko po schodach po strój do biegania, poszłam do
łazienki się ogarnąć. Po 10 minutach byłam gotowa. Zeszłam na dół, nigdzie nie
mogłam znaleźć adidasów.
Zaraz przecież powinny być chyba w garderobie. Otwarłam
drzwi od garderoby teraz jej się przyjrzałam, duża, pełno butów nawet lustro. Nigdzie
nie mogłam znaleźć tych głupich adidasów. nigdzie ich nie było oparłam się o
ścianę mój wzrok powędrował na czerwone
pudełko ze złotą kokardą. Otwarłam je a tam nowe adidasy do biegania
"Kupiliśmy ci nowe adidasy do biegania mamy nadzieje że
się podobają".
Ubrałam szybko nowe adidasy i zrobiłam zdjęcie w lustrze
"idziemy biegać"

Zanim wyszłam z domu wpuściłam Princess do ogrodu. Zamykając
dom zobaczyłam Charlsa.
Chciałam uniknąć spotkania z nim, chcę pomyśleć nad tym
wszystkim nad tym co się dzieje w moim życiu.
Zaczęłam biec powoli niestety Charls mnie zawołał i mnie
dogonił.
-Julia nie słyszysz że Cię wołałem? -Charlie
-hej przepraszam Charlie ale zamyśliłam się
-no dobra spoko, pobiegamy razem? -Charlie
-w sumie czemu nie :)
Biegliśmy do parku, biegaliśmy już tak nawet trochę gdy
Charlie się odezwał.
-Ścigamy się? -Charls
-No dobra dokąd ?
-widzisz tą budkę z lodami? -Charls
-Tak
-To do niej, ja mówię start :) -Charlie
-Okey
Ustawiliśmy się równo, wystartowaliśmy gdy Charlie
powiedział "START".
Raz ja prowadziłam a raz Charlie. Ostatecznie to ja wygrałam
:p.
-Dobra jesteś, zapisz się do szkolnej drużyny biegaczek
-Charlie
-macie tu takie coś?
-Mamy a co w Polsce tego nie ma? -Charlie
-To różnie bywa są przez cały rok lub tydzień przed zawodami
się nagle tworzy :/
-A w twoim przypadku jak było? -Charlie
-W moim akurat przez cały rok :)
-Taaa to się nie dziwie że tak biegasz :)
-Wracamy?
-No spoko -Charlie
Wracaliśmy truchtem.
Pożegnałam się z Charlsem przed moim domem.
Dziewczyny siedziały w ogrodzie.
-jestem!
-okey -wiki
Poszłam do swojego pokoju po normalne ciuchy. Wybrałam
zwykły zestaw.

Poszłam do łazienki się umyć. Pod dokładnym wytarciu ubrałam
się. Zrobiłam lekki makijaż i gotowe zeszłam na dół do dziewczyn.
Weszłam do ogrodu a tam czekał Leo z Charlsem?
-Hej skarbie co wy tu robicie?
Przywitałam się z Leo buziakiem w policzek.
-No nic zabieramy was na koncert- Leo
-Żart tak?
-Nie -Charls
~Leo
Mina Julii była bezcenna po wiadomości że
jadą z nami na koncert.
-Macie 10 minut na ogarnięcie się i jedziemy - charls
-A jak wy to załatwiliście z moim rodzicami że jedziemy?
-Mama Charlsa gadała z nimi
-mmm no tak mogłam się domyślić
~Julia
Dziewczyny poszły się ogarniać Leo mnie nie
chciał puścić uznał że dobrze wyglądam.
-Charlie przestań robić zdjęcia
-O matko no -Charlie
-co o matko juz mam i tak pocztę
powiadomienia zawalone !
Leo tylko spojrzał na mnie z zaskoczeniem.
-Boże Charls przepraszam, nie powinnam tonu
podnosić, dzisiaj nie jest mój najlepszy dzień.
-Misia co się dzieje? -Leo
-tak jakoś, brakuje mi rodziców
-nie martw się twoi rodzice coś planują dla
ciebie :) -Leo
-Leo czy ty coś wiesz?
-Może trochę a teraz chodź -Leo
Leo wziął mnie za rękę i poszliśmy przed
dom gdzie czekała już pani Karen. Agata mnie wyręczyła i zamknęła dom.
Po 3 godzinach drogi byliśmy na miejscu.
Koncert był super z jakiegoś powodu
spotkania Bambinos z chłopakami przełożono na koniec koncertu.
I się zaczęło z dziewczynami i panią Karen siadłyśmy
w garderobie.
-Julia chodź szybko bambinos chcą cię
poznać- Charlie
-O matko no dobra idę
Jak wyszłam za Charliem zaraz było pełno
Bambinos, i pełno pytań.
"czy to prawda że jesteś z
Polski?" "czy to prawda że jesteś bambino?" "czy to
prawda..."
nie na wszystkie pytania odpowiedziałam,
było ich zbyt wiele.
Po tym całym chaosie, wróciliśmy do domu.
-Jesteś zmęczona co? -Leo
-Tak i to bardzo
-Nie martw się jeszcze tylko kilka
koncertów i już będzie okey -Charlie
-Charls nie pomagasz
-No sory tylko mówię
Pożegnałam się z Leo i Charlsem.
Poszłyśmy z dziewczynami do mnie do pokoju
wzięłam piżamę i poszłam do łazienki zmyłam makijaż i przebrałam się w piżamę. Położyłam
się i momentalnie zasnęła.
__________________________________________________
Hej i mamy 14 rozdział jest trochę krótszy za co bardzo przepraszam ale źle się czuje zmęczona jestem :/. Trudny dzień dzisiaj mam.
KOMENTARZ=MOTYWACJA
dziękuję za każdy komentarz :) Motywujecie mnie bardzo.




